czwartek, 10 lutego 2011

Spełnione marzenie o psie

Jak zapewne każde dziecko i ja męczyłam rodziców, by kupili mi zwierzaka. Upatrzonym, wymarzonym zwierzakiem jakiego zawsze chciałam mieć był pies. Choć zawsze słyszałam, że nic z tego, bo mieszkamy w bloku i pies tylko by się męczył z nami w dwóch małych pokojach na trzecim piętrze. Jak byśmy mieszkali w domu z podwórkiem to mogłabyś mieć nawet dwa psy - tłumaczyli rodzice...

Skoro nie pies, więc może małpka? Taka kapucynka nie zajmuje dużo miejsca...akurat widziałam taką u nauczycielki mojej kuzynki. Ona mieszkała w bloku, więc ten argument był już podważony. Rodzice znaleźli jednak ciekawszy pretekst - będzie ci zabierać twoje ubrania...

Wróciłam więc do tematu psa. Nawet już prawie miałabym pudelka, gdyby tylko cyrkowcy, którzy zawitali do naszego miasta zdecydowali się sprzedać jednego takiego tresowanego psiaka. No niestety. Żadne pieniądze do nich nie przemawiały :)

Po dwudziestu latach mieszkania w bloku, przyszedł czas na przeprowadzkę na osiedle domków jednorodzinnych.

W końcu mieliśmy swój kawałek słońca, jak to mówili rodzice. Temat psa stał się aktualny jak nigdy przedtem...


Tylko jaką rasę wybrać? Czy to ma być piesek, czy suczka?

Zawsze podobały mi się owczarki niemieckie. Wychowana na Czterech pancernych i psie...jakże mogłoby być inaczej.

Z uwagi na nowo zagospodarowany ogród i obsadzone krzewy ozdobne zdecydowaliśmy się na suczkę. Pies wiadomo, że zaraz oznaczyłby swoje terytorium powodując usychanie drzewek i krzewów. Poza tym mówi się, że suczka jest bardziej przywiązana i nie będzie biegać w tzw. kawalerkę jak to mają w zwyczaju psy.

Rasa i płeć wybrana. Teraz trzeba zorganizować legowisko.
Najpierw powstał spory kojec, którego "podłogę" zbiliśmy z desek. Należy bowiem pamiętać, że nie wskazane jest, by pies leżał na betonowym, bądź kamiennym podłożu. Na starość może objawiać się to reumatyzmem.

Buda już zamówiona u zaprzyjaźnionego stolarza według odpowiednich wytycznych. Czyli taka, by pies spokojnie mógł się w niej zwinąć w kłębek, ocieplana styropianem, z "wiatrołapem" i podnoszonym dachem, by ułatwić jej przewietrzenie bądź sprzątanie.

Ta sama procedura co przy oczekiwaniu na dziecko. Najpierw robimy remonty, przemeblowanie, wstawiamy łóżeczko by potem oczekiwać na narodziny...
U nas Sara pojawiła się zanim stolarz skończył budę. Nie mieliśmy na to większego wpływu, gdyż znajomi postanowili nam podarować suczkę na "nowy dom".

Zanim buda dotarła przygotowaliśmy więc legowisko w garażu. Pewnego dnia Sara postanowiła, spędzić noc na podwórku a nie w garażu i tak przeniosła się ze spaniem na taras pod drzwi. Nie zmieniła nawyku nawet, kiedy wynajętym dźwigiem wtargaliśmy nowiusieńką budę do kojca. 

No cóż, nie przewidzieliśmy, że z uwagi na przedsionek nie przejdzie ona przez furtkę kojca, a jej ciężar nie pozwoli na "ręczne" przeniesienie jej górą nad przęsłami...

Podarowałam więc Sarze trochę już wytarty ale nadal miły dywan, tak by miała izolację od płytek gresowych tarasu.

Teraz Sara ma 10 lat. Nadal jej ulubionym legowiskiem jest taras. Do budy wchodzi sporadycznie, gdy jest sroga zima (wyściełana jest wówczas pachnącym siankiem) i pierwsze potomstwo rodziła właśnie w budzie. Ja siedziałam wówczas obok niej w przedsionku budy i liczyłam małe szczurkowate szczeniaki. Poród trwał od południa w dzień Bożego Ciała. Pamiętam dokładnie 22 czerwca. Wieczorem naliczyłam 10 szczeniąt. Rano było ich 12! Najmniejszą suczkę z miotu karmiłam smoczkiem. Nikt nie dawał jej za wielkich szans na przeżycie. Wychowało się 10 szczeniąt, wśród nich wykarmiona smoczkiem kruszynka!

Skoro rodzice wspominali o dwóch psach jeśli będziemy mieć własny dom...Kruszynka została z nami. Choć zmieniłam jej imię na Mika. Trochę dziwnie by było, gdyby na zawołanie kruszynka zza rogu przybiegał owczarek niemiecki :) Na zdjęciu obok właśnie moja niespełna roczna córcia drapie Mikę po pyszczku.

Poza tym psy podobno reagują na pierwsze sylaby swojego imienia, więc nawet jeśli zostałaby kruszynka to i tak pies reagowałby już na kru-...Dlatego też przyjęło się, że aby pies reagował na swoje imię powinno się ono składać najlepiej z dwóch sylab. Tu zdania są jednak podzielone.

Mimo wszystko krótkie nazwy łatwiej wpadają w ucho nie tylko psu ;)
W moim przypadku jest to więc Sa-ra i Mi-ka.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz